Mały wielki finał – recenzja filmu „Glass”

Rok 2000 był dla kina superbohaterskiego niezwykle istotny – powstali wówczas nie tylko X-Men stanowiący jego początek w formie, jaką znamy do dziś, ale i Niezniszczalny M. Nighta Shyamalana. Dzieło reżysera Szóstego zmysłu to jeden z najciekawszych i najoryginalniejszych przedstawicieli gatunku: niezwykle kameralna i wyciszona opowieść, w której na pierwszy plan wychodzą nie dynamiczne sceny akcji, a osobiste przeżycia bohaterów, zaś wszystko to przeszyte jest wprowadzonym przez postać Mr. Glassa samoświadomym przyjęciem do wiadomości komiksowej konwencji.

Glass 06

Dziewiętnaście lat później Shyamalan, w międzyczasie wprowadziwszy w Split postać Kevina/Hordy/Bestii, powraca do swojego superbohaterskiego miniuniwersum, jeszcze dalej prowadząc motywy z Niezniszczalnego. Znajdziemy tu co prawda fizyczne starcia między Strażnikiem a Bestią, ale większość pojedynków rozgrywa się na poziomie psychologicznym, a dynamika opowieści polega bardziej na bohaterach stawiających czoła traumie i własnej tożsamości, niż na scenach akcji. Jednym z powodów, dla których Glass działa tak dobrze jest to, że każda strona ma tu swoją rację i istotny powód do działania: Mr. Glass desperacko poszukuje usprawiedliwienia dla swojego własnego istnienia, Strażnik stara się obronić przed niebezpieczeństwem jak najwięcej osób, Horda zaś ucieleśnia sprzeciw wobec wszechobecnych systemów opresji. Wszystkie te motywacje zakorzenione są głęboko w przeżyciach bohaterów, zachowują spójność i – oczywiście w ramach nierealistycznej z założenia konwencji – wiarygodność.

Glass 02.jpg

Kolejnym kluczowym elementem Glass jest gra, którą Shyamalan prowadzi z oczekiwaniami widza – zwłaszcza widza przyzwyczajonego przez ostatnie dwie dekady do efektownych superbohaterskich widowisk z przesadzonymi kulminacjami. Reżyser, znów za pośrednictwem Mr. Glassa, przywołuje i na bieżąco komentuje różne komiksowe motywy, podrzucając przy tym tu i ówdzie fałszywe tropy i sprawiając, że widz nie wie, czego może się spodziewać (co samo w sobie jest powiewem świeżości dla silnie zeschematyzowanego gatunku). Nie popada przy tym jednak w naśladownictwo filmów typu Deadpoola czy LEGO Batmana, które samoświadomość wykorzystują wyłącznie jako podstawę do żartów – Shyamalan traktuje zabawę gatunkiem śmiertelnie poważnie, co upodabnia go bardziej do Michaela Hanekego z jego Funny Games czy nawet Ukrytym. Niewątpliwie ważnym krokiem dla amerykańskiego wysokobudżetowego mainstreamu jest to, że doczekał się swojej wersji bezkompromisowego reżysera z Austrii.

Glass 04

Wizję Shyamalana znakomicie realizują aktorzy. Cierpliwie czekający na swoją szansę i lekko demoniczny w momentach triumfu Samuel L. Jackson jako Mr. Glass, zmęczony i niepewny, ale zdeterminowany do działania Bruce Willis w roli Strażnika, czy niezwykle wrażliwa, przepełniona szczerością Anya Taylor-Joy jako Casey bardzo dobrze wywiązują się ze swoich ról, jednocześnie kreując tło dla kolejnego po Split popisu Jamesa McAvoya. Szkocki aktor ewidentnie świetnie się bawi, odgrywając Hedwiga, Hordę i multum innych osobowości Kevina Wendella Crumba, a jego w pełni kontrolowana szarża przekłada się na arcydzieło świadomie groteskowego aktorstwa.

Glass 01

Wisienką na torcie jest estetyczne wyczucie Shyamalana. Reżyser konsekwentnie trzyma się wyznaczonych w poprzednich filmach motywów kolorystycznych – zieleni Strażnika, żółci Kevina i intensywnego fioletu Mr. Glassa, dorzucając do tego róż przypisany do nowej postaci, dr Ellie Staple i kontrastując tę gamę z jasnymi wnętrzami szpitala psychiatrycznego, w którym dzieje się znaczna część filmu. Wszystko zostało ładnie i z wyczuciem sfilmowane przez Mike’a Gioulakisa, odpowiedzialnego też za bardzo ciekawe zdjęcia do zeszłorocznych Tajemnic Silver Lake.

Glass 05.jpg

M. Night Shyamalan nie od dziś znany jest jako twórca, który, czerpiąc z motywów i konwencji kina rozrywkowego, opowiada w pełni kompetentne historie dramatyczne, rezygnujące z efekciarstwa na rzecz kameralności i stonowanego klimatu. Glass, mały wielki finał trylogii Niezniszczalnego, świetnie wpisuje się w ten obraz, będąc jednocześnie bardzo dobrym, dopracowanym thrillerem psychologicznym i przewrotnym, zaskakującym spojrzeniem na kino superbohaterskie.

8 10

Wszystkie kadry pochodzą z oficjalnych zwiastunów filmu.

Dodaj komentarz